[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się ten pieprz wymamrotał Cole i zaraz potem
dołączył do chóralnego wybuchu śmiechu.
Jesteśmy w domu oznajmił, dotykając ramienia
Debbie.
Zaraz po wyjściu od Garzów Debbie zasnęła w sa-
mochodzie, a Cole wracał do domu okrężną drogą, aby
jak najdłużej patrzeć na śpiącą kobietę. Sprawiało mu
to dużą przyjemność.
Słowo ,,dom zapadło głęboko w podświadomość
Debbie. Brzmiało miło dla ucha, cudownie. Gdyby
tylko to określenie odnosiło się do jej domu, jej
prawdziwego domu...
Gdy Cole ją obudził, przeciągnęła się i zaczęła
niezdarnie gramolić się z auta.
Razem weszli do domu i zaraz potem poczuli się
niepewnie, zaskoczeni panującą tu ciszą i spokojem...
a także treścią kartki opartej o solniczkę na kuchen-
nym stole.
Dzięki za placek. Buddy i ja idziemy do kina.
Wrócimy bardzo pózno. Spędzcie miło wieczór.
Morgan
Wrabiają nas uznała Debbie, wręczając Co-
le owi liścik ojca.
Najpierw Tina, a teraz tata. Chyba zaczynam
rozumieć, o co im chodzi przyznał z wymuszonym
uśmiechem.
Nie komentując jego słów, Debbie zostawiła go
samego w saloniku. Dochodziła już do swego pokoju,
gdy nagle poczuła, że obejmuje ją silne męskie ramię
i unosi w górę. Serce zabiło jej jak szalone.
Cole! Przestraszyłeś mnie.
No to chyba już wiesz, co to znaczy strach. Ale
poczułabyś się jeszcze gorzej, gdybym cię teraz puścił.
Fakt. Wobec tego zanieś mnie do łóżka.
Wżyciu mężczyzny istnieje wiele rzeczy, których
mógłby potem żałować. Ale dla Cole a kochanie tej
kobiety nigdy nie stanie się jedną z nich. Kiedy Debbie
przysunęła się bliżej i przytuliła do niego, z uśmie-
chem na twarzy popatrzył na nikłe światło przesącza-
jące się przez zasłony.
Gdyby tylko potrafił zebrać się na odwagę i wyznać
Debbie, jak wiele dla niego znaczy... Gdyby tylko był
przekonany o tym, że ta kobieta kocha go na tyle
mocno, by zezwolić mu na robienie tego, co powinien.
Zawsze pragnął być policjantem i nie zamierzał
porzucać swego zawodu. A znalezienie kogoś wyjąt-
kowego, kto zechciałby dzielić życie z nim, z policjan-
tem, wydawało się niemożliwe. Aż do tej pory.
Ogarnęło go przemożne uczucie, by zawładnąć
Debbie, by wziąć ją w wyłączne posiadanie. Przed
niespełna godziną kochali się jak szaleni. I teraz sama
świadomość, że ma ją obok siebie, wywołała w nim
ponowny przypływ pożądania.
Debbie dosłyszała zmianę oddechu Cole a. Przysu-
nęła policzek do jego piersi i wyczuła przyspieszone
bicie serca. Znalazła swego mężczyznę. I zrobi wszyst-
ko, aby go utrzymać go przy sobie.
Znowu cię pragnę...
Szorstki, przesycony pożądaniem głos Cole a spra-
wił, że zadrżała.
Wobec tego bierz, co twoje. Należę do ciebie
wyszeptała.
Objął ją mocno i przytulił. Tym razem zamierzał
dawać, a nie brać. Na branie będzie czas pózniej.
Pochylił głowę i tak gorąco zaczął ją całować, że
straciła oddech. Po chwili pieszczot jego ręce dotarły
do jej ud.
Mogę? spytał.
Westchnęła i wsunęła palce w jego włosy.
Dla ciebie zrobię wszystko oznajmiła.
Nie istniało teraz na świecie nic innego oprócz
mężczyzny, który wziął ją w posiadanie. Oprócz jego
warg... i tego, co robiły jego dłonie. Każdy ruch języka
Cole a wzniecał w ciele Debbie fale rozkoszy. Każda
pieszczota dłoni rozpalała do białości wewnętrzny
ogień.
Cole postanowił zadbać najpierw o nią. Do tej pory
dała mu tak wiele, nie żądając w zamian niczego.
Wiedział, na czym jej zależało, ale jedyną rzeczą, jaką
potrafił jej teraz dać, była rozkosz zmysłów. Nie
myślał o przyszłości. Wolał żyć chwilą.
Nagle poczuł, że Debbie sięga nieba.
Kocham cię, kocham szeptała w ekstazie.
Ja też cię kocham, powiedział w myślach, poddając
się wszechogarniającej fali namiętności.
Dzień dobry, tu Kalifornia! Budzik Cole a
włączył radio o tej samej porze co zwykle. Jest szósta
rano mówił dalej spiker. Czeka nas nowy dzień. Na
początek posłuchajmy piosenki Bonnie Rait z najnow-
szego singla. Bonnie śpiewa, że ,,nie pokochasz mnie,
jeśli sam nie zechcesz...
Głęboki, szorstki głos wokalistki w pełnej skargi
piosence wywołał w Debbie smutek. %7łałowała, że
słysząc budzik, nie naciągnęła kołdry na uszy i nie
spała dalej. Wokalistka żaliła się, że nawet jej miłość
nie zmusi serca mężczyzny do odczuwania czegoś, na
co on nie ma ochoty.
Cole skrył twarz w zagłębieniu ramienia Debbie,
nie chcąc ani się poruszyć, ani się od niej oderwać.
Drzemał dalej, nieświadom tego, że Debbie rozpacza.
Przez całą noc czekała na choćby jedno słowo
Cole a, które sprawiłoby, że świat stałby się lepszy.
Cole dał jej rozkosz i radość, ale nie wyznał miłości.
Zadzwonił telefon.
Cole chwycił szybko słuchawkę.
Lepiej, żebyś miał sensowny powód warknął
do rozmówcy, odruchowo zaciskając rękę obejmującą
Debbie. W porządku oznajmił po chwili. Zaraz
będę.
Debbie podniosła się z łóżka.
Wygląda na to, że nie mam co na siebie włożyć
powiedziała, sarkazmem maskując ból serca.
Debbie! upomniał ją Cole, ale kiedy odwróciła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]