[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gabriel napiął wszystkie mięśnie, poczuł pulsowanie w lewej skroni.
Wiedział, kto napastował Victorię - wiedział o nim wszystko, nie znał tylko jego nazwiska i nie miał
pojęcia, jak daleko gotów się posunąć, by spełnić wolę zmarłego.
- Jak ten mężczyzna wyglądał? - zapytał pozornie spokojnym głosem.
Victoria nie dała się zwieść. Na jej wymizerowanej twarzy pojawił się błysk zrozumienia. Z trudem
przełknęła ślinę,
- Mężczyzna, którego pan szuka, zapłacił Dolly za to, żeby tamtego wieczoru mnie uratowała.
Potem zabił Dolly i wkrótce zabije Victorię wyczytała tę prawdę w oczach Gabriela.
- Następnego ranka znalazłam pod drzwiami pierwszy list - ciągnęła nieswoim głosem. Gabriel
czekał, aż Victoria ułoży tę układankę do końca.
Otępiałe z bólu oczy na chwilę rozbłysły, gdy w jej głowie zdarzenia ułożyły się w logiczny ciąg.
- Przepraszam- powiedziała ze spokojem człowieka który stanął w obliczu śmierci. W jej oczach nie
było głodu, nie było pragnienia, by dotknął ją anioł. - Chwycił mnie od tyłu. Nie widziałam jego
twarzy, ale to nie ma żadnego znaczenia, prawda. On i tak mnie zabije. Dał Dolly tabletki, żeby mi je
przekazała. Zabija każdego, z kim ma do czynienia. Czyż nie tak?
Gabriel nie miał zamiaru kłamać.
- Owszem.
- Rozmawiał pan dzisiaj z panem Thorntonem.
- Tak.
Mięśnie Gabriela zacisnęły się jeszcze mocniej, ponieważ pojął jej tok rozumowania, znał zatem
jedyny logiczny wniosek, jaki mogła wyciągnąć.
- Pan Thornton żyje.
- Jeśli on i jego żona mają coś wspólnego z mężczyzną, którego pan szuka, zginą, prawda? -
Victoria wyraziła głośno obawy Gabriela.
Jeśli jednak nie mają z nim nic wspólnego, to znaczy, że Victoria była prześladowana przez dwóch
mężczyzn - mówiły jej oczy.
Drugi mężczyzna chciał ją zabić. Czego chciał tamten?
- Boję się  szepnęła Victoria.
Gabriel natężył słuch, żeby ją usłyszeć. Chciał ją pocieszyć.
- Co takiego?
- Powiedział pan, że drugi człowiek przysłał mnie z powodu moich oczu.
Głodnych oczu.
Gabriel poczuł ostry ból w żołądku.
- Tak.
- Nie. -Victoria patrzyła z góry na porcelanową muszlę. Gabriel spoglądał z góry na jej pochyloną
głowę, - Wcale nie wybrał mnie ze względu na oczy.
Gabriel próbował zdobyć się na obojętność.
 Nie zna mnie pan" - oskarżyła go wczoraj Victoria.
Nie tylko ją znał lecz również jej pragnął.
W takim razie czemu panią wybrał? - zapytał Gabriel pełnym napięcia głosem.
Victoria uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Wybrał mnie, ponieważ się bałam. I ponieważ pan się bał.
Nadal się bali.
W oczach Victorii świadomość prawdy wzięła gorę nad strachem.
- Powiedział pan, że strach jest potężnym afrodyzjakiem.
Węzeł w żołądku Gabriela zacisnął się jeszcze mocniej.
Seks. Morderstwo.
Strach jest naprawdę potężnym afrodyzjakiem. Uprawiając seks mężczyzni i kobiety dają początek
nowemu życiu. Odnoszą w ten sposób zwycięstwo nad śmiercią.
- Zimno mi - powiedziała Victoria.
Piersi jej drżały.
Trzęsła się.
Thornton też trząsł się ze strachu, ale Gabriel odczuwał wówczas jedynie pogardę. Drżącą ze
strachu Victorię pragnął utulić, chciał ukoić ból, który jej sprawił. Nie zrobił tego. Anioły nie płaczą.
- Chyba już nigdy nie zdołam się rozgrzać - powiedziała rozdygotana. Gabriel mógł sprawić, że
poczułaby ciepło w całym ciele. Na niepewnych nogach wszedł do łazienki. Zalśniła miedz, błysnęło
lustro.
Zciany zamknęły się wokół niego. Victoria nie spodziewała się ciepła. Ani pocieszenia. Gabriel
stanął za nią, nie będąc w stanie spojrzeć jej w oczy. Victoria nie potępiała go za to, że sprzedawał
swoje ciało. Za niebezpieczeństwo, w jakim się przez niego znalazła. Za to, że nie zaspokoił jej
pożądania.
Gabriel wolałby, żeby Victoria go potępiła.
Przykucnął, jego rozsunięte szeroko kolana znalazły się po obu jej bokach. Włosy Victorii lśniły jak
ciemny wodospad. Delikatnie narzucił jej szlafrok na ramiona. Czuł jej ciepło, wdychał jej zapach.
Niemal jej dotknął, nie śmiał zrobić tego naprawdę.
- Nie pozwolę, żeby on panią skrzywdził - szepnął.
Oboje wiedzieli, że kłamał.
Gabriel nie mógł powstrzymać drugiego mężczyzny. Mógł jedynie wytropić mordercę, nim ten
znajdzie sposób, by dotrzeć do Victorii.
14
%7łółta mgła obejmowała Londyn jak ramiona zaborczego kochanka. Dorożkarz ostrożnie
manewrował w kłębach dymu z żeliwnych ażurowych koszy, w których nędzarze palili węgiel, by się
ogrzać.
 Umrą, prawda?" - stukały końskie kopyta.  Umrą, prawda?"
Umarliby, gdyby mieli coś wspólnego z drugim człowiekiem.
Jednak Thornton żył
Gabriel nie wiedział dlaczego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl