[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Usłyszała dzwięk otwieranych drzwi, a zaraz potem donośny głos Maca.
- Gdzie jesteÅ›?
- Na górze.
Wniósł do domu zapach zimnej nocy, który zmieszał się z wonią palonego
drewna w kominku.
R
L
T
- Czy zamierzasz dzisiaj karmić całą drużynę futbolową?
- Nie, jedynie kobietę, która je za dwóch. Nie możesz być głodna, bo co będzie,
jak ktoś nas na przykład napadnie i zwiąże?
Zerknęła przez okno na dwór, gdzie nadal prószył śnieg.
- Czy myślisz, że tutaj jest to możliwe?
- Nie myślę, że grozi ci cokolwiek w tym tygodniu. Jak sama widziałaś, poru-
szanie się w tej okolicy, kiedy śnieg jest zwiewany z drzew, nie jest łatwe, ale w su-
mie nigdy nic nie wiadomo. - Włożył do lodówki tuzin jajek i mięso na lunch. - Zanim
pojadę jutro do Bozeman, założę pług na samochód i odśnieżę drogę. W garażu stoi
jeep z napędem na cztery koła, z którego możesz skorzystać, jak będziesz musiała po-
jechać do miasta.
Poczuła, że łzy płyną jej po policzkach, zanim pomyślała o tym, że zaraz się
rozpłacze. Wypłynęły tak nagle i nie wiadomo skąd, że nie zdążyła ich ukryć.
- Hej, hej - powiedział Mac delikatnie, chcąc wybadać, co się dzieje, a ona za-
częła wtedy płakać jeszcze bardziej. - Co się stało? Czy nadgarstek tak cię boli?
Zaniepokojona swoim załamaniem potrząsnęła przecząco głową, starając się
ukryć zawstydzenie.
- Chodz do mnie - zachęcił jeszcze czulej, obejmując ją ramieniem, i zaprowa-
dził do salonu, gdzie usiedli na wygodnej sofie. - Opowiedz tatusiowi, co się stało.
Parsknęła śmiechem, pociągnęła nosem, a twarz ukryła w jego szyi. Pachniał
zimÄ…, trochÄ™ jak lokal Od Zmierzchu do Zwitu, i samym sobÄ…. Subtelnie, ale zdecy-
dowanie.
- Powiedz, proszę - ponaglił ją, kiedy nie mogła znalezć odpowiednich słów, aby
opisać swoje uczucia. Położył delikatnie dłoń na jej głowie i zaczął przeczesywać pal-
cami jej włosy.
Co się w niej takiego dzieje? Popełniła w swoim życiu zbyt wiele błędów, które
teraz przygniatały ją swoim ciężarem.
- Jesteś zmęczona i miałaś długi dzień pełen emocji. Po raz kolejny pociągnęła
nosem.
R
L
T
- Proszę cię, przestań być dla mnie taki miły. Nienawidzę tego. Nie patrz na
mnie, bo wyglÄ…dam tragicznie.
To załamanie było dla niej bardzo niekomfortowe. Wystarczyła zaledwie jedna
chwila i nie potrafiła sklecić jednego zdania. Mijały kolejne minuty i zaczynała wyle-
wać z siebie wszystkie żale z szybkością wody przelewającej się przez pęknięty wał
przeciwpowodziowy.
- Jak to się stało, że doszłam do takiego momentu w moim życiu, że muszę po-
legać na szczodrości moich przyjaciół, którzy mnie karmią i dają mi dach nad głową?
Zorganizowali również dla mnie imprezę powitalną, aby podreperować moje nad-
szarpnięte ego oraz odciągnąć myśli od nieciekawej sytuacji materialnej i braku pracy.
Nie wspomnę już o tym, że noszę w sobie dziecko, które nie będzie miało ojca. Ono
się nie prosiło na świat, a będzie miało matkę, która nie potrafi się o siebie zatrosz-
czyć.
Zamilkła, aby wytrzeć nos chusteczką, którą jej podał.
- Nienawidzę tego, że cię wykorzystuję. Nie znoszę tych moich huśtawek emo-
cjonalnych i tego, że płaczę za każdym razem, kiedy podwyższa mi się poziom hor-
monów. Pogardzam sobą za to, że nie przyznałam się Peg i J.T., że jestem w ciąży.
Przez lata nienawidziłam mojej własnej matki za to, że swoje szczęście uzależniała od
jakichś skąpych facetów. Jej własna córka nie mogła jej uszczęśliwić. I proszę bardzo,
ja jestem w takiej samej sytuacji.
- W niczym nie przypominasz swojej matki - obruszył się jej rycerz, który usi-
łował bronić jej honoru. - Jesteś dobrą i bystrą osobą. Już udowodniłaś, że kochasz
swoje dziecko, czego twoja matka tobie nie pokazała.
Jeszcze raz pociągnęła nosem, przytulając się mocniej do niego. Czuła, że coraz
więcej łez płynie jej po policzkach.
- Mac, dlaczego ona mnie nie kochała? Co ja jej takiego zrobiłam? Co jest ze
mnÄ… nie tak?
Jego silne ramiona zacisnęły się jeszcze mocniej na jej delikatnym ciele.
R
L
T
- Nic jej nie zrobiłaś, nic, rozumiesz? - przekonywał z mocą. - To ona miała
problem z samą sobą. Kto wie, dlaczego ludzie zachowują się w niewytłumaczalny
sposób. Może ktoś ją kiedyś skrzywdził, kiedy była dzieckiem? Może i tak dała ci naj-
lepszą część siebie? - zapytał cichutko. - Nie wiem, co sprawiło, że była dla ciebie ta-
ka zimna. Ale ja ciebie znam i wiem, że ty jesteś dobra jak Naleśniczek.
- Dziękuję - westchnęła.
- Za to, że jestem przyjacielem? Przestań, ty zrobiłabyś dla mnie to samo.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Czy nie powinnaś nosić ręki na temblaku? - Mac wrócił właśnie z dworu, bo
skończył odśnieżać, i zastał Shallie zajętą przygotowaniem tostów z serem i zupy po-
midorowej.
Miała na sobie znoszone dżinsy oraz różowy sweterek, który doskonale podkre-
ślał kolor jej zaróżowionych policzków.
- Doktor powiedział, że powinnam się kierować intuicją i właśnie to teraz robię.
- Nie musiałaś wcale przygotowywać posiłku - powiedział i zdjął z siebie kami-
zelkę, którą od razu powiesił na drzwiach kuchennych.
- Ale chciałam! - Uśmiechnęła się. - Ciężko pracujący mężczyzna musi dostać
coś ciepłego do jedzenia, kiedy wraca zziębnięty do domu.
- Ciężko pracujący? Wyjawię ci mój sekret. Za każdym razem, kiedy mam do
czynienia z tak wielką siłą koni mechanicznych, w zasadzie mam wielki ubaw. Nie
można tego nazwać pracą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]