[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciałabym się z tobą spotykać, umawiać na randki, ale to mi nie wystarczy. Chciałabym czegoś
więcej.
- Czego? - Zmarszczył czoło, nie bardzo wiedząc, jak ma postąpić.
- Tego, czego pragnie każda dziewczyna, kiedy się zakochuje.
- Jesteś pewna, że to prawdziwa miłość?
Jej spojrzenie uświadomiło mu, że zadał niewłaściwe pytanie.
- Może nie mam doświadczenia w związkach męs-ko-damskich, ale potrafię odczytywać sygnały,
jakie wysyła moje serce. Przynajmniej się nie oszukuję.
- A ja niby tak?
Wstała, uwalniając się z jego objęć.
- Steph, za krótko się znamy... - Gdy poczuł na sobie
jej chmurne spojrzenie, pożałował, że nie ugryzł się w język. Potrząsnął głową. - Czy nie możemy po
prostu miło spędzać razem czasu? Starać się lepiej poznać? Milczała. Podszedł do niej i ujął ją za
łokieć.
- Posłuchaj. Ja już to przerabiałem. Byłem żonaty. Małżeństwo zakończyło się rozwodem.
- Zwykle tak się dzieje, kiedy człowiek poślubia niewłaściwą osobę - oznajmiła bezbarwnym głosem.
-A w ogóle jakim prawem porównujesz mnie do Nadele? Nigdy jej na oczy nie widziałam, ale z tego,
co o niej opowiadacie, ty, Kasey i pani Dixon, to różnimy się jak dzień i noc. - Na moment zamilkła. -
Rozumiem, że wolisz, aby wszystko toczyło się swoim rytmem, ale chciałam, żebyś wiedział, co
czuję. - Westchnęła. - Masz rację, coś nas do siebie przyciąga. Musisz się jednak zastanowić, czego
oczekujesz od życia. Ja pragnę stałości, przygody mnie nie interesują. - Uśmiechnęła się ciepło. - Co ja
na to poradzę, że zakochałam się w tobie? Jesteś niesamowitym facetem.
W drodze powrotnej do Katoomby Stephanie prowadziła ożywioną rozmowę z panią Dixon i Kasey,
śmiała się, żartowała, lecz kiedy dotarli do domu, udała się prosto do swojego pokoju i do rana się z
niego nie wyłoniła.
Oliver potrzebował czasu i spokoju, aby dokładnie przeanalizować swe emocje. Z jednej strony miał
za złe Stephanie, że wyznała mu miłość. Korciło go, aby otoczyć się wysokim murem, za który nikt
nie miałby wstępu. Z drugiej zaś strony zdawał sobie sprawę z cennego daru, jaki otrzymał. Był
uradowany, a zarazem przerażony.
Czy potrafiłby zapomnieć o przeszłości? Czy gotów
byłby znów wystawić się na ból i upokorzenie? Niestety, z poprzedniego małżeństwa wyniósł same
niedobre wspomnienia. Ale oczywiście Stephanie miała rację, mówiąc, że różni się od Nadele. Nie
powinien ich porównywać. Jego związek ze Stephanie byłby całkiem inny. Zresztą on sam był dziś
innym człowiekiem. Dzisiejszy Oliver nawet by nie spojrzał na Nadele.
Na szczęście jego relacje z Kasey znacznie się poprawiły. Od przyjazdu do Australii dziewczynka w
krótkim czasie zmieniła się nie do poznania. Zaczęła okazywać emocje, często sama zarzucała mu
ręce na szyję. Co na to wpłynęło? Czy to, że usłyszała z jego ust, że ją kocha? %7łe widziała, jak bardzo
mu na niej zależy? A może wszystko jest zasługą Stephanie, która w umiejętny sposób przeprowadziła
ich przez pole minowe?
Niewątpliwy wpływ na zachowanie Kasey miał dystans dzielący ją od Nadele. Zazwyczaj Oliver
spędzał z córką dwa tygodnie, po których dziewczynka wracała do matki. W tym roku jednak Kasey
wiedziała, że zostanie z ojcem przez całe wakacje. A on w skrytości ducha liczył na to, że może
znacznie dłużej. Podniósł z biurka list z informacjami, jaki nadszedł od prawnika. Hm, powinno się
udać. Będzie musiał wybrać się do Sydney na rozmowę, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem,
to może za kilka tygodni sąd przyzna mu wyłączne prawo do opieki nad córką. W najśmielszych
marzeniach nie liczył na taki obrót sprawy. I pomyśleć, że przyczynił się do tego Augustus.
W ciągu następnego tygodnia z radością obserwował, jak Kasey rozkwita. Ponieważ zanosiło się na
to, że dziewczynka zostanie z nim na stałe, skontaktował się z biurem nieruchomości i wybrał się na
oglądanie domów. Kasey oczywiście mu towarzyszyła. Zazwyczaj
zasypywała go pytaniami na różne tematy, ale tego dnia - równo tydzień po wspaniałej wycieczce do
jaskiń - jej pytania dotyczyły głównie Stephanie.
- Dlaczego musimy się wyprowadzać?
- Już o tym rozmawialiśmy, skarbie. Ten dom nie należy do nas.
- A co ze Steph?
- Wróci do siebie. Wkrótce skończy się remont jej domu.
Oglądał szafki w kuchni, ale nie był w stanie się na nich skupić. Myślami był gdzie indziej. Kusiło go,
aby odłożyć przeprowadzkę i poprosić Steph, aby wstrzymała się z remontem. Pragnął, aby wszystko
zostało tak, jak jest.
Chociaż... w ostatnim czasie stosunki między nim a Stephanie stawały się coraz bardziej napięte. Nie,
nie byli wobec siebie nieuprzejmi, przeciwnie, chodzili wokół siebie na paluszkach.
- Porozmawiasz z mamusią, żeby pozwoliła mi zamieszkać w Australii na stałe?
Pytanie córki zaskoczyło go. Obrócił się tak gwałtownie, że uderzył głową o kant szafki. Oczywiście
podjął starania, by Kasey z nim została, ale nigdy o tym z nią nie rozmawiał. Chyba ze strachu.
- Chciałabyś? Naprawdę?
- A mieszkalibyśmy razem?
- Jasne. W jednym domu. Miałabyś własny pokój.
- I nie posyłałbyś mnie do szkoły z internatem?
- Gdybyś nie chciała, to nie. Ale są świetne szkoły w Sydney, mogłabyś na weekendy przyjeżdżać do
domu...
Odwróciła wzrok.
- No, mogłabym... - mruknęła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl