[ Pobierz całość w formacie PDF ]
silnie odczuwała boleść i smutek swych przyjaciół, że nie znajdowała na pocieszenie
odpowiednich słów. Poza tym pamiętała, jak nawet szczere słowa pociechy bolały ją w jej
własnych zmartwieniach, i bała się, żeby i teraz tak nie było.
Mnie się zdaje, że z każdym dniem będzie gorzej, z każdym dniem& skarżyła się
znękanym głosem Ewa. Nie mam żadnej przyszłości przed sobą. Dzień za dniem będzie mijał,
a on nie powróci więcej. Jak pomyślę sobie, że nigdy go już nie ujrzę, to wydaje mi się, jak
gdyby jakieś szpony bezlitośnie rwały na strzępy moje serce. Kiedyś, dawno, marzyłam o miłości
i wyobrażałam ją sobie jako coś cudownego, a dziś wiem, jak ona wygląda. Kiedy odjeżdżał
wczoraj rano, taki był zimny i obojętny. Powiedział: Do widzenia, pani Moore
najchłodniejszym w świecie tonem. Jakbyśmy nawet przyjaciółmi nie byli, jakbym nic zupełnie
dla niego nie znaczyła. Wiem, ja nie chcę, nie chciałam, aby się mną zajął, ale mógł być
cokolwiek bardziej serdeczny.
Ach, tak chciałabym, żeby Gilbert już wrócił modliła się w duszy Ania. Dręczona była z
jednej strony wielką litością dla Ewy, z drugiej zaś koniecznością unikania wszystkiego, co
mogłoby zdradzić zaufanie, jakim obdarzył ją Owen. Wiedziała, dlaczego to pożegnanie było
takie zimne, dlaczego nie mogło mieć tej serdeczniejszej nuty, jakiej wymagała ich przyjazń, nie
wolno jej jednak było tego powiedzieć Ewie.
Nie mogłam na to poradzić, Aniu, nie mogłam mówiła biedna Ewa.
Wiem o tym.
Jak myślisz, czy bardzo zawiniłam?
Nie winie clę zupełnie, Ewo.
1 nie powiesz nic Gilbertowi?
Ewo, czy wyobrażasz sobie, że mogłabym coś podobnego zrobić?
Ach, ja nie wiem. Wy oboje jesteście takimi wielkimi przyjaciółmi. Nie widzę powodu,
dlaczego nie miałabyś mu wszystkiego opowiadać.
Wszystko o moich sprawach tak, ale nie o tajemnicach moich przyjaciół.
Nie chciałabym, żeby on coś o tym wiedział, ale rada jestem, że ty wiesz. Czułabym się
winną, gdybym musiała coś przed tobą ukrywać. Spodziewam się, że panna Kornelia nie
domyśliła się niczego. Czasami mam wrażenie, że te jej dobre, brunatne i straszne oczy czytają w
mej duszy. Boże, chciałabym, aby te mgły nigdy się nie rozeszły, na zawsze zostały i skryły mnie
przed wszystkimi ludzmi. Nie wiem, jak ja będę dalej żyć. To lato było tak piękne! Ani na jedną
chwilę nie czułam się samotna. Zanim Owen tu przybył, miewałam takie straszne chwile, kiedy
byłam z tobą i Gilbertem, a potem musiałam się z wami żegnać. Wyście zawsze razem
odchodzili, a ja szłam sama jedna. A potem, jak Owen przyjechał, zawsze był ktoś, z kim
wracałam do domu. Zmieliśmy się i rozmawialiśmy zupełnie jak ty i Gilbert. Nie było już więcej
samotnych chwil i dla mnie. A teraz& Tak, ja byłam chyba niepoczytalna. Ale skończmy
rozmowę o moim szaleństwie, nigdy już cię tym nie będę zanudzać.
Oto Gilbert, a wrócisz razem z nami rzekła Ania, która wcale nie miała zamiaru
pozostawiać Ewy na wale piaszczystym w taką noc i w takim nastroju. Jest dużo miejsca w
naszej łódce, a czółno kapitana przyczepimy z tyłu.
Tak, muszę się pogodzić z tym, że zawsze będę dodatkiem powiedziała biedna Ewa z
gorzkim śmiechem. Proszą, przebacz mi, Aniu, to było obrzydliwe z mej strony. Powinnam ci
być wdzięczna i jestem, że mam dwoje dobrych przyjaciół, którzy radzi są, że mogą mnie, jako
trzecią, przyjąć do swego grona. Nie zważaj na moje wstrętne słowa. Niestety, zdaje mi się, że
jestem jedną wielką raną i że wszystko sprawia mi ból.
Ewa była jakoś bardzo cicha dziś wieczór, prawda? odezwał się Gilbert do Ani po
powrocie do domu. Co ona, na miły Bóg, robiła sama na wale?
Ach nic, była zmęczona, a wiesz, że ona lubi wypocząć nad brzegiem w te dni, kiedy
Ryszard jest taki nieznośny.
Jaka szkoda, że nie spotkała i nie wyszła za mąż przed laty za takiego człowieka jak Ford
głośno rozmyślał Gilbert. Byłaby z nich wyjątkowo dobrana para, nie uważasz?
Bój się Boga, Gilbercie, nie rób się przypadkiem swatem, to obrzydliwy zawód dla
mężczyzny! zawołała trochę ostro Ania, obawiając się, żeby Gilbert nie odkrył całej prawdy,
rozwodząc się zbyt długo nad tym faktem.
Daj pokój, Aniu, nie nadaję się na swata zaprotestował Gilbert cokolwiek zdziwiony jej
tonem. Myślałem tylko, co mogłoby być.
Zostaw to, szkoda czasu powiedziała Ania, potem dodała nagle:
Gilbercie, chciałabym bardzo, aby wszyscy ludzie byli tak szczęśliwi jak my oboje.
XXVIII. RÓ%7Å‚NE SPRAWY
Czytam pośmiertne ogłoszenia powiedziała panna Kornelia kładąc na stole codzienną
gazetÄ™ i zabierajÄ…c siÄ™ z powrotem do szycia.
Nad ciemną i ponurą przystanią zawisło pochmurne niebo listopadowego dnia. Mokre,
obumarłe listki, zraszane deszczem, zwisały z gzymsów okien. W małym domku jednak wesoły
ogień płonął na kominku, piękne zaś kwiaty i palmy, poustawiane w oknach, przypominały
jaśniejsze dni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]