[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prostując się i starając się wyglądać na tyle godnie,
na ile pozwalała na to sytuacja i prześcieradło.
– Ostatniej nocy byłam ci ogromnie wdzięczna, że
wybawiłeś mnie z kłopotów, w które sama się
wpakowałam...
– Byłaś mi wdzięczna? – patrzył na nią szeroko
otwartymi oczami.
– Minął stres i uspokoiłam się...
– Uspokojeniem się nazywasz to, co wczoraj robi-
łaś? – Noah usiadł i patrzył na nią z niedowierzaniem.
Sabrina żachnęła się ze złością, wszystko szło nie
tak, jak powinno.
– Skąd wziąłeś się wczoraj wieczorem w barze? Nie
wiedziałam, że tu jesteś. Wydawało mi się, że cię
zgubiłam na lotnisku. – Noah zamrugał, jakby nie
rozumiał o czym ona mówi. – Dlaczego w ogóle
wsiadłeś do samolotu i przyjechałeś za mną aż tutaj?
Wstrzymała oddech. Może ostatniej nocy jednak
miała rację? Może mu na niej zależało?
– Czuję się za ciebie odpowiedzialny – odpowie-
dział po długiej chwili.
– Odpowiedzialny?
– Sama powiedziałaś, że jesteś mi wdzięczna za
,,wypuszczenie cię na wolność’’. Poza tym jestem to
winny Cliffowi – powiedział, mrużąc oczy. – I jak
widać, ktoś musi się tobą opiekować.
Czuła, że jej usta zaczynają drżeć. Nie wolno mi się
rozpłakać, nakazała sobie w myśli.
– I to był powód? – zapytała.
– O co ci chodzi? – zapytał bezradnie.
– O nic mi nie chodzi – wykrztusiła.
Gniew i ból ściskały ją za gardło. Nie przyjechał tu za
nią dlatego, że mu na niej zależało, ale z poczucia
odpowiedzialności i zobowiązania w stosunku do jej
brata.
– Chcę wyjaśnić jeszcze jedną rzecz – powiedziała,
czując że jej oczy zachodzą łzami.
– Proszę, wyjaśnij, bo ja już nic nie rozumiem.
W jednej chwili świetnie się bawimy, a w następnej
wściekasz się na mnie. A ja nie mam pojęcia dlaczego.
Świetnie się bawimy. A więc wspólnie spędzany
czas sprowadzał się dla niego do zabawy.
– Dobrze, zaraz ci to wytłumaczę – powiedziała,
wzdychając. – To jeszcze nie romans.
– Nie? – popatrzył na nią z niedowierzaniem.
– Nie – odpowiedziała.
– Kochanie, pozwól, że coś ci powiem. Nie masz
w tych sprawach zbyt wiele doświadczenia, ale ja
mam. I to, co jest między nami... to już jest romans
– powiedział, uderzając dłonią w materac dla podkreś-
lenia wagi swoich słów.
Sabrina skrzyżowała ramiona i obrzuciła go wściek-
łym wzrokiem.
Noah nawet nie drgnął, przyglądając się jej przez
chwilę.
– W porządku. Czy to oznacza, że znowu wyru-
szasz na polowanie? – zapytał.
Należało jej się. Nie zmieniało to jednak faktu, że
jego słowa zabolały.
– Dzisiaj niedziela. Przypuszczam, że jest już za
późno na weekendowy romans – odrzekła.
– W takim razie pójdę doprowadzić się do porząd-
ku. Czy potem zjesz ze mną brunch? – zapytał
wyraźnie odprężony.
– Brunch? – zdziwiła się Sabrina.
– Na lunch jest jeszcze za wcześnie, ale jestem
pewny, że w restauracji serwują porządny, niedzielny
brunch – powiedział, spoglądając na zegarek.
Sabrina poczuła zaskoczenie i ulgę.
– W porządku, chętnie coś zjem – zgodziła się.
Rozdział dziewiąty
– Ta wygląda jak mysz na spadochronie – powie-
dział Noah, wskazując kłębiastą chmurę nad nimi.
Zmęczeni długim spacerem i kąpielą w rozgrzanej
wodzie, leżeli na piasku. Mimo że Noah troszczył się
o nią przez cały dzień, miał wrażenie, że Sabrina ciągle
jeszcze nie otrząsnęła się z melancholii.
– A tamta jak taki straszny klown – wskazała głową
inną chmurę.
– Może być klown – zgodził się.
– Ta jest jak zwiędła róża – popatrzyła na niego
z ukosa, machając ręką w bliżej nieokreślonym kie-
runku.
– Masz rację – odpowiedział Noah.
Sabrina odwróciła się do niego. Musi przestać za-
chowywać się jak smutas. To nie w porządku wobec
Noaha, który robił wszystko, żeby ją rozweselić.
Popatrzyła na niego z tęsknotą. Leżał tak blisko,
wystarczyło wyciągnąć rękę, by go dotknąć. Jego
opalone ciało połyskiwało w blasku słońca. Był jedną
wielką pokusą.
– Jesteś dzisiaj okropnie zgodny – powiedziała.
– W ogóle jestem zgodny.
– Tak mi się właśnie wydaje – uśmiechnęła się
słabiutko.
– Och, nie wierzysz... przekonaj się – zapropono-
wał, patrząc na nią z błyskiem w oku.
– Dobrze, chodźmy jeszcze popływać – powie-
działa.
– Chodź – powiedział Noah i wyciągnął do niej
rękę.
Sabrina chwyciła wyciągniętą dłoń. Pozwoliła, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl