[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest: posłańcem kislara agasi.
Sirhane cofała się przed nim instynktownie, choć
wiedziała, że nie ma ucieczki. On odejdzie dopiero wtedy, gdy
ona będzie martwa, odejdzie z jej głową w skórzanym worku,
który wisiał u jego pasa specjalnie w tym celu.
- Teraz, kiedy Mustafa nie żyje, Abbas może bezpiecznie
działać - powiedziała do niego. - On myśli, że jestem nadal
zagrożeniem dla Julii. - Poczuła łzy płynące jej po twarzy. -
Nigdy bym, tego nie zrobiła. Nigdy bym jej nie zdradziła -
szeptała do głuchego człowieka. - To była tylko pusta grozba.
Nigdy bym jej nie skrzywdziła. Nigdy. Ale teraz ona nigdy się
o tym nie dowie. Mogę umrzeć, ale nie chcę, żeby mnie
nienawidziła. - Zamknęła oczy i opuściła ręce. Nie będzie z
nim walczyć. Nie może uciec. - Julio, ja bym nigdy...
Bostandżi założył jej pętlę na szyję, odcinając jej słowa.
Podniósł ją z podłogi bez wysiłku, żylaste mięśnie jego
ramion napięły się i szybko ją udusił.
95.
Pera
Julia zamknęła swoje drzwi na klucz i nie wychodziła z
sypialni przez trzy dni. Czasami wieczorem Ludovici słyszał,
jak płacze za drzwiami. Pukał i krzyczał do niej, ale nie
odpowiadała. Jadł samotnie w wielkiej sali, ciche echo
srebrnych sztućców na porcelanie niosło się w sklepionej
jadalni. Patrzył na jej puste krzesło i odpychał ciemny cień
podejrzenia ze swego umysłu, nie chcąc mu się przyjrzeć.
Czwartego ranka, kiedy Julia w końcu się pokazała, jej
twarz miała kolor lnianego całunu, a pod oczami widniały
ciemne obwódki. Jej twarz była bez wyrazu.
Wstał i patrzył, jak opadła na mahoniowe krzesło z
wysokim oparciem na końcu stołu.
- Czy dobrze się czujesz?
Nie odpowiedziała od razu. W końcu szepnęła:
- Czy kochasz mnie, Ludovici?
- Wiesz, że tak.
- Więc dowiedz się, kto wydał ten rozkaz.
- Co to da?
- Po prostu dowiedz się.
- To jest niemożliwe.
- Abbas się dowie. On będzie wiedział.
- A jeśli to sułtan?
- Tylko dowiedz się dla mnie. Proszę.
Był zły i bezradny. Czy ona będzie chciała się zemścić
wewnątrz samej Porty? Niemożliwe. Co ona ma nadzieję
uzyskać? W imperium egzekucja to coś naturalnego.
Przybycie posłańca śmierci jest jak los, nie można tego
przewidzieć ani temu zapobiec. Przyjmuje się to jak każde
naturalne nieszczęście, jak piorun czy trzęsienie ziemi.
Westchnął.
- Dowiem się - powiedział w końcu. Tak, zapyta Abbasa.
A potem zdecyduje, co powie Julii.
W końcu Sirhane była tylko przyjaciółką. Julia już i tak
opłakiwała ją dłużej, niż należało. Zachowywała się, jak
gdyby straciła męża.
Zmieszne - pomyślał - i szybko odrzucił tę myśl.
Galata
Abbas potrząsnął głową.
- Ona nic nie może zrobić, Ludovici.
- Muszę wiedzieć, Abbasie. Dałem słowo.
Abbas wybrał następny kawałek chałwy z talerza i żuł go
z namysłem.
- Dałeś już słowo przedtem i złamałeś je. Dlaczego nie
zrobić tego jeszcze raz? Oczy Ludoviciego zabłysły nagłym,
gorzkim gniewem winnego. Ale nic nie
powiedział. Co można było powiedzieć?
- Kiedyś obiecałeś mi, że odeślesz ją z dala od Osmanów.
- Kocham ją - powiedział cicho Ludovici.
- Więc jesteś głupcem, nie tylko kłamcą.
Ludovici zerwał się na nogi. Stanął nad Abbasem z
pięściami zaciśniętymi przy bokach.
- Gdyby kto inny tak mi powiedział...
- Naraziłeś moje życie na niebezpieczeństwo niezliczoną
ilość razy na przestrzeni lat przez to, co zrobiłeś. A teraz jesteś
zły, bo powiedziałem ci to w oczy. Czy myślałeś, że to
drobiazg, Ludovici? Czy myślałeś, że kiedykolwiek ci to
zapomnę? - Wybrał następny kawałek chałwy.
- Miłość już raz zrobiła z ciebie głupca.
- Nie, zrobiła ze mnie eunucha. Ale nie zrobiła ze mnie
kłamcy. - Spojrzał na Ludoviciego. - Jeśli zamierzasz odejść
lub rzucić się na mnie, zrób to. W przeciwnym razie siadaj.
Znamy się zbyt długo na takie komedie.
- Nie zrzeknę się jej - syknął Ludovici.
- Nie masz niczego, czego mógłbyś się zrzec!
- O czym ty mówisz?
- Siadaj.
Ludovici usiadł, cały był napięty jak cięciwa. Jakiś inny
zmysł mówił mu, że nie powinien zostać. Abbas stał się
potworem. Jaką puszkę Pandory otworzy teraz?
- Jak ona teraz wygląda? - zapytał Abbas cicho.
- Starzeje się z gracją - odpowiedział Ludovici.
- Jest nadal piękna?
- Ona nie ma już szesnastu lat, Abbasie. Ma trochę srebra
we włosach. Ale jest nadal tak szczupła jak wtedy, kiedy
zobaczyłeś ją w Wenecji. Tak, nadal jest piękna.
- To ja zerwałem owoc. A ty go skosztowałeś. Czy wiesz,
jak bardzo nienawidziłem cię za to?
- Zawsze to podejrzewałem.
Abbas zwiesił głowę i przez chwilę Ludovici poczuł
znajome ukłucie żalu, ale kiedy podniósł głowę znowu,
odrzucił swój ból. Jego twarz była twarda.
- Pytasz mnie, czy mogę się dowiedzieć, kto wysłał
bostandżi do Sirhane. To nie jest potrzebne. Ja już wiem.
- Czy to sułtan, czy jego wiedzma?
- To nie Wielki Senior ani jego Dama. To ja. Ludovici
tylko patrzył na niego.
- Ona miała zamiar zdradzić Julię przed Panem %7łycia i
oskarżyć ją o wzniecanie wielu plotek w bailo. Sulejman nie
jest człowiekiem, który łatwo wybacza i zapomina, jak wiesz.
Zrobiłem, jak i ty byś zrobił, żeby ją chronić.
Ludovici zgarbił się.
- Och, Abbasie.
- Możesz jej to powiedzieć albo ukryć to przed nią, jak
uważasz.
- Sirhane była jedyną prawdziwą przyjaciółką, jaką miała.
To będzie dla niej ciężkie, Abbasie.
- Ona była czymś więcej niż przyjaciółką, Ludovici. Czy
nigdy nie podejrzewałeś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl