[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gadającej głowy w talk-show, ale i to skończyło się kiepsko. W dyskusji na temat
 Czarodzieje  nowi Amisze?" pijany Bubeldor oskarżył drugiego gościa, maga
Garbalfa o to, że się sprzedał, ponieważ wyruszył w trasę z Led Zeppelin.
Garbalf w odwecie zarzucił Bubeldorowi  kradzież
35
 Jeden przypadek niczego nie dowodzi - odparł Barry.
 Ty, mama, wujek Sknerus, Gwizzleyowie. Wszystkie łamiróżdżki to świry.
W obliczu tej rozbrajającej dziecięcej szczerości Barry nie znalazł argumentów,
zmienił zatem temat.
 Możliwe, ale wcześniej czy pózniej będziesz musiał zacząć czarować.
Nigel nie odpowiedział. Zafascynowany oglądał reklamę pięciu tysięcy
zaczarowanych plastikowych żołnierzyków, którzy krzyczeli i robili w gacie ze
strachu.
Gdy dotarli pod podany przez Kurrlissa londyński adres, ujrzeli jedynie
niewielki kawałek wypielęgnowanej trawy, pośrodku której rosło duże drzewo.
Barry przeskoczył niski, metalowy płotek i podszedł do pnia.
-Tato, tu jest tabliczka  Nie deptać trawnika". - Nigel zerknął na zbliżającego
się policjanta.  To dotyczy tylko psów - odparł Barry. Niemal tysiąc funtów w
mandatach pózniej - detektyw Kyriakou przejął pałeczkę po tym, jak constabla
Cootesa rozbolała ręka po wypisaniu czternastego* - Barry w końcu pociągnął
właściwą gałąz we właściwą stronę i w pniu otwarły się ukryte drzwi.
wizerunku", po czym obaj wywrócili stół i zaczęli się siłować przed wiwatującą
widownią. Bubeldor ucierpiał na tym najbardziej. Upokorzony, zniknął bez śladu i
nikt nie miał pojęcia dokąd się udał. Ministerstwo określiło go jako
 zaginionego, prawdopodobnie wkurzającego".
* Oto dokładny opis wydarzeń: Barry wszedł na trawnik i policjanci udzielili mu
oficjalnego ostrzeżenia. Odczekał chwilę,
36
- Chodz - rzucił i wraz z Nigelem zeszli schodami do
recepcji.
- Mamy się spotkać z panem Kurrlissem oznajmił Barry.
- Proszę usiąść - powiedziała recepcjonistka. - Zawiadomię go o panów przybyciu.
Pan Kurrliss okazał się wymiętym, znękanym, nieco pulchnym mężczyzną. Wyglądał
jak typowy urzędnik, który jest tak zaabsorbowany ciężką pracą, że stara się
oszczędzać czas na wszystkim, na czym się da. Golił na przykład głowę, by nie
musieć chodzić do fryzjera, miał identyczne garnitury na cały tydzień i nawet w
mowie próbował używać jak najwięcej skrótów. Tak wielu magów rzucało tak wiele
zaklęć i wciąż brakowało czasu. Jednakże mimo brzemienia pracy pozostała w nim
iskra życia. Na jego twarzy dało się dostrzec ślad wesołości, uniesione kąciki
ust sprawiały, że wyglądał, jakby się nieustannie uśmiechał. Nigel natychmiast
poczuł się przy nim bardzo swojsko - byli mniej więcej tego samego wzrostu.
Barry polubił go, bo Kurrliss maskował swą łysą głowę idiotycznym tupecikiem z
kręconych, brązowych włosów. Barry zawsze nawiązywał świetny kontakt z ludzmi,
którzy podobnie jak on próbowali oszukać samych siebie. A fakt, że w porównaniu
z głową Kurrlissa jego własna przypominała gęstą puszczę, też nie zaszkodził.
a gdy uznał, że nie patrzą, spróbował ponownie. Złapali go. Kazał Nigelowi
odwrócić ich uwagę. Złapali go znowu. Próbował się ukryć w krzakach. Złapali go.
Próbował jak najszybciej przebiec przez trawę... i tak dalej. Chyba już
rozumiecie. Po tym wszystkim Barry zaklęciem zmienił datę na mandatach na rok
3018.
37
- Miło mi was poznać. - Kurrliss wyciągnął do nich umazaną tonerem rękę. -
Kopiarka się zepsuła - wyjaśnił, po czym zwrócił się do Nigela:  Masz ochotę na
colę?
 Tak  odparł radośnie Nigel. Niezwykle ucieszyła go perspektywa napoju
niezawierającego dziwacznych składników wzmacniających magię. Wszystko, co
dawała mu do picia matka, smakowało kadzidłem.
Przekroczywszy próg gabinetu Kurrlissa, ujrzeli sterty papierów: notatki
służbowe, korespondencję, fotokopie, zlecenia, uaktualnienia, raporty - a nawet
parę jadłospisów z knajp dostarczających jedzenie na telefon. Na jego biurku
piętrzyły się wysokie stosy dokumentów, które stopniowo zsuwały się na podłogę i
mieszały z sobie podobnymi. We wszystkich kątach wznosiły się sterty papierów
sięgające głowy Barry'ego. Między drzwiami a biurkiem pozostała wąska ścieżka,
jej jednak także nieustannie zagrażały papierowe lawiny. Dokumenty wisiały na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl