[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spójrz tylko, Robinie! Mieszanina się oczyściła! Zwiatło przez nią przechodzi!
Elektrony i protony połączyły się w atomy i fotony mogą się znów swobodnie
przemieszczać!
Zamilkł. Jego zwykle mroczna twarz jaśniała czystą przyjemnością.
Myślałem intensywnie przez chwilę, gapiąc się na kulę. Wyglądało na to, że
coś tam widać  nie, żadna prawdziwa struktura, ale przynajmniej pewne suge-
stie, że może coś się dzieje w środku, jak Uran widziany z daleka.
 Albercie?  zwróciłem się do niego.  Wszystko świetnie, ale patrz, ma-
my nadal mnóstwo fotonów, prawda? Czemu się więc nie zderzają, co dałoby
cząstki i cała kula nie stała się znów nieprzejrzysta?
 Och, Robinie  rzekł z uczuciem  czasem wydaje mi się, że koniec
końców wcale nie jesteś taki głupi. Podam ci odpowiedz. Pamiętasz moje słynne
e równa się em ce kwadrat? Fotony mają energię, e. Jeśli dwa z nich zderzą się
i ich łączna energia równa się masie dowolnej cząstki, m, razy kwadrat prędkości
światła, mogą zderzając się utworzyć tę cząstkę. Kiedy wszechświat był młody
 temperatura progowa wynosi jakieś dziesięć do dziesiątej stopnia kelwina 
miały mnóstwo energii i mogły tworzyć diabelnie wielkie cząstki. Ale ochłodził
się i teraz nie mogą. Już nie mają takiej energii, Robinie.
147
 O rany  odparłem.  Wiesz co? Mam prawie złudzenie, że jestem bliski
zrozumienia!
 No, nie musisz się tak deprecjonować  skarcił mnie, to znaczy, że po-
winienem jemu zostawić tę przyjemność. Milczał przez chwilę, po czym zaczął
marudzić:  Nie powiedziałem ci jeszcze o powstaniu kwarków i hadronów. Nie
powiedziałem ci jeszcze nic o przyspieszeniu, a to jest ważne. Widzisz, żeby ten
model mógł działać, musimy jakoś wyjaśnić fakt, że w pewnym punkcie ekspan-
sja wszechświata przyspieszyła. Podam ci analogię. To tak, jakbyś przez jakiś czas
utrzymał tempo eksplozji, więc zamiast zwalniać, wszechświat by przyspieszał.
Prawdziwe wyjaśnienie jest bardziej skomplikowane. . .
 Albercie! Czy ja muszę o tym wiedzieć?
 Tak naprawdę, to nie, Robinie  odparł po chwili. Mówił nieco rozżalo-
nym tonem, ale nie nalegał.
 Czemu więc nie zrobimy kolejnego ruchu kamerą?
 Właściwie możemy.
Chyba każdy chłopczyk uwielbia bawić się kolejkami elektrycznymi. Obser-
wowanie, jak rośnie podany przez Alberta model wszechświata było jak bawienie
się największym zestawem kolejek elektrycznych, jaki można sobie wyobrazić.
Pewnie, uruchomić ich nie mogłem. Ale już samo obserwowanie zapewniało
świetną zabawę. Kula kłębiła się, wirowała i zaczęła się rozpadać. Nasza  ka-
mera zrobiła najazd na jedną smugę w tym roju i zobaczyłem, że również i on
zaczyna się rozpadać na mniejsze bąble. Tworzyły się skupiska i metagalaktyki,
a prawdziwe galaktyki zaczęły się obracać, tworząc znajome spiralne formy. Po-
szczególne punkty światła zapalały się i gasły; w środku chmur gazów tworzyły
się nowe.
 Mamy już prawdziwe gwiazdy, Robinie  ogłosił Albert zza moich ple-
ców.  To pierwsza generacja. Chmury wodoru oraz helu zderzają się, kurczą
i w ich wnętrzu zaczyna się fuzja nuklearna. Tam właśnie gotują się te wszystkie
cięższe pierwiastki, z których składało się kiedyś twoje ciało: węgiel, azot, tlen,
żelazo, wszystkie pierwiastki powyżej helu. Następnie wybuchają jako supernowe
 wskazał na jedną z gwiazd, a ona posłusznie eksplodowała kaskadą świateł 
wszystkie te pierwiastki unosiły się swobodnie w przestrzeni, aż zaczęły skupiać
się, tworząc kolejną gwiazdę i jej planety. A następnie utworzyły inne rzeczy. Na
przykład ciebie, Robinie.
Wydałem z siebie okrzyk.
 Chcesz powiedzieć, że wszystkie te atomy, z których się składam, były
kiedyś w jądrze gwiazdy?
 Te, z których było zbudowane twoje fizyczne ciało  poprawił mnie. 
Tak, Robinie. W istocie, cała nasza Galaktyka teraz tam jest. Zobaczmy, czy po-
trafimy ją znalezć.
Zatrzymał rozszerzającą się chmurę, bym mógł się rozejrzeć.
148
 One wszystkie wyglądają podobnie  poskarżyłem się.
 Rzeczywiście, większość z nich wygląda dość podobnie  przyznał. 
Ale tu jest M-31, a tam Obłok Magellana. A ta spirala, to oczywiście my.
Wskazywał na rozjarzony wir światła, otoczony przez inne świetliste plamki
w olbrzymiej, cienko rozsmarowanej ciemności.
 Nie widzę tam nigdzie ciebie ani mnie  rzekłem, próbując zażartować.
Wziął to na serio. Zakasłał.
 Obawiam się, że poleciałem trochę za daleko  rzekł przepraszającym to-
nem.  Cała historia ludzkości, także tworzenie się Układu Słonecznego i rozsze-
rzanie się Słońca do stadium czerwonego olbrzyma, już przeminęły. Przegapiłeś
je.
Odwróciłem się, by spojrzeć w jego mroczną twarz.
 Nie wiem, czy chcę o tym usłyszeć  odparłem i właśnie to miałem na
myśli.
Popatrzył na mnie karcąco.
 Ale to tylko rzeczywistość, Robinie  powiedział.  To prawda, czy
chcesz o tym wiedzieć czy nie. Wydaje mi się, że w pewnym sensie może to
zachwiać twoim wyobrażeniem o tym, ile znaczymy dla całego wszechświata. . .
 No pewnie, że tak!
 Cóż  odparł  nic w tym złego. Ale nie załamuj się. Pamiętaj, że właśnie
to wszystko próbuje zmienić Wróg.
 Och, wspaniale! Czy przez to mam się poczuć lepiej?
Przyglądał mi się badawczo przez chwilę.
 Nie, nie lepiej, nie o to chodzi. Raczej bliżej rzeczywistości. Pamiętaj
w końcu, że ty i ja, i cała reszta zapisanych maszynowo osobowości, ma zawsze
dwie opcje. Możemy pozwolić Wrogowi dalej robić to, co robi. Możemy także
mu się przeciwstawić.
 A tak dokładniej, jak niby mielibyśmy to zrobić?
Spojrzał z namysłem na zastygły w bezruchu model.
 Czy mam uruchomić model?
 Zmieniasz temat!
 Wiem, że zmieniam, Robinie. Uruchomię model. Może kiedy zrozumiesz,
z czym się to wiąże, zbliżymy się do rozwiązania całego problemu. A może nie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl