[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przykryto je tkaniną aż do oficjalnego odsłonięcia. Przy uroczystości obecny był tylko Alden Wadę i Larry
Lanspeak, oni też wydali oświadczenie dla prasy. Qwilleran był jedynym zaproszonym gościem, ale w
koocu zmiana nazwy była jego pomysłem. Dziennikarz zabawiał się rozmyślaniem, jakie by to było
zabawne, gdyby robotnicy pomylili się i poprzestawiali w pośpiechu litery.
Nowa nazwa miała podkreślid nowy profil działalności Klubu Teatralnego: kursy aktorskie, zajęcia z emisji
głosu i kursy scenograficzne prowadzone przez Aldena Wade'a.
Qwilleran życzył im powodzenia i poszedł do domu, żeby zająd się własnymi sprawami, a konkretnie
przetransportowaniem dobytku do Indian Village i pisaniem książki o historycznym domostwie
Hibbardów. Musiał zebrad opowieści o wielkim domu na wzgórzu" od ludzi, którzy w nim mieszkali.
Postanowił zadzwonid do Whiskersa i zlecid mu kolejne zadanie. Miał też osobisty powód, żeby chcied
porozmawiad z młodym człowiekiem.
Koty wyczuły, że od strony lasu zbliża się przyjaciel, i zgotowały mu powitalne przyjęcie w kuchennym
oknie.
* Dlaczego są takie podekscytowane? * spytał Ken*neth.
* Z twojego powodu. Powiedz coś do nich.
* Cześd koty!
* Usiądz przy barze. Odmroziłem kilka rogalików od Celii Robinson. Mam nadzieję, że lubisz mocną
kawę. Znasz Celię Robinson? Wspaniała kobieta. Kiedy się tu wprowadziłem, przeprowadzała dla mnie
prywatne śledztwo, była moim tajnym agentem.
Obserwował reakcję Kennetha. Słuchał uważnie, ale był czujny.
* A teraz do rzeczy. Wspaniale poradziłeś sobie z dokumentami. Musimy teraz zebrad osobiste relacje i
wspomnienia od dawnych bywalców i przyjaciół rodziny. Twoim pierwszym zródłem będzie zbiór
historyczny biblioteki. Pózniej zadzwonisz do Thorntona Haggisa, historyka, po imiona członków Klubu
Złotej Jesieni. Powiem mu, żeby spodziewał się twojego telefonu.
Kenneth robił notatki.
* Powiem Thornowi * lubi, by go tak nazywad * że trzy gorące tematy są lepsze od tuzina ciepłych
klusek. Proponuję, żebyś robił wywiady w weekendy, będziesz potrzebował samochodu.
* Mogę pożyczyd od Peg.
* Nie, bądzmy profesjonalistami. Wynajmij wóz i dolicz koszt do rachunku. Dam ci kieszonkowy
dyktafon. Jakieś pytania?
Kenneth zadawał inteligentne pytania. Potem przyszła kolej na Qwillerana.
* Znasz Kathie MacDiarmid z Lockmaster? Jest w szkole dziennikarstwa. Przyjechała z matką odwiedzid
Dundee*go. Kot pochodzi z hodowli pani MacDiarmid.
Krótkie zdania miały pozwolid młodemu człowiekowi przygotowad się na najważniejsze pytanie.
* Zabrałem je do Babcinego Sklepu Słodkości". Byłeś tam z Peggy. Kathie myślała, że jesteś kimś, kogo
znała.
* Tak, byliśmy razem w liceum.
* Ona twierdzi, że masz na imię Wesley. Wyprowadziłem ją z błędu.
Kenneth przełknął ślinę i rozejrzał się na boki.
* Miałem problemy rodzinne. Chciałem pracowad dla Coś tam", ale nie chciałem, żeby ktokolwiek
wiedział, że tu jestem.
Cjwilleran zaczął mówid pełnym współczucia głosem, patrząc w oczy młodemu chłopakowi.
* Wiem, że czasem tak bywa. Jeśli mogę ci jakoś pomóc, to wszystko zostanie między nami. Nie wahaj
się, proś.
Zapadła długa, ponura cisza, aż nagle Kenneth powiedział:
* Co on robi?
Koko trącał głową kostki Kennetha.
* Koty są sprytne. Umieją odróżnid dobro od zła. Koko ma w tym względzie duże wyczucie. Odróżnia
dobrych ludzi od złych. Popiera to, co robisz. Nie musisz się tłumaczyd.
Kenneth nadal przełykał głośno ślinę, a Koko nadal trącał go głową.
* Chcę o tym porozmawiad * powiedział w koocu. *Mój ojczym mieszka tutaj. Uważam, że nie wolno mu
ufad. Nie mam żadnego dowodu, żadnego świadka. Jedyne, co
mogę zrobid, to obserwowad go. Nie chodzi tu o zwykłą niechęd pasierba do ojczyma. Tylko że... Nie
wiem... Mylę się?
Qwilleran położył rękę na wąsach.
* Wiem, co masz na myśli. Sam miewam czasem niewyjaśnione uczucia. Nazywam je przeczuciami.
Dziwne jest to, że... prawie zawsze mam rację. Co mogę ci powiedzied? Musisz iśd za wewnętrznym
głosem. Rób to, co robiłeś dotąd, ale miej oczy i umysł otwarte. Jeśli znów będziesz chciał o tym
porozmawiad, to masz we mnie współczującego słuchacza. Wliczając Koko, nawet dwóch.
Wizyta Kennetha przyniosła Qwilleranowi zadowolenie z postępu prac nad książką o domu Hibbardów.
Musiał jeszcze zadzwonid do Thorntona Haggisa i uprzedzid go, że Kenneth będzie potrzebowad
telefonów do staruszków.
Z drugiej strony pełne emocji zwierzenia chłopaka wywołały znaczące mrowienie w górnej wardze
Qwillerana, u nasady wąsów. Nagle zdał sobie sprawę, że nader często przyklepuje swoje wąsy. Złym
ojczymem z baśni był z pewnością Alden Wadę, Kenneth był zaś Wesleyem, którego ojciec popełnił
samobójstwo, a matka padła ofiarą strzału snajpera.
O Aldenie Wadzie było w Pickax głośno z powodu jego osobistego uroku, chęci do pomocy, gładkich
manier i wielu innych umiejętności. Qwilleran osobiście doceniał jego talent aktorski, głos o przyjemnej
barwie i zdolności organizacyjne. Jednak wielu przyjaciół Qwillerana nazywało Aldena łowcą fortun,
pogromcą niewieścich serc, wichrzycielem domowego porządku.
Qwilleran miał dwa powody, żeby ponownie odwiedzid Maggie Sprenkle. Zadzwonił do niej, żeby
umówid się na spotkanie. Musiał odebrad dyktafon z jej wczesnymi wspomnieniami z domu Hibbardów.
Zapyta też przy okazji o jej stosunek do nagłego małżeostwa Violet. Przez telefon spytał niewinnie, czy
przypomniała sobie jakieś wydarzenia z dawnych dobrych czasów w domu Hibbardow.
* Tak! I właśnie o tobie myślałam. Może wpadniesz na filiżankę herbaty?
Po raz ostatni przed zimą przeszedł się spacerem do centrum. Po kilkunastu minutach siedział w
aksamitnym wiktoriaoskim salonie, pijąc jaśminową herbatę i słuchając wspomnieo Maggie. Usłyszał o
wiązce sztucznych ogni, przygotowanej na Zwięto Niepodległości, która wyrwała się z rąk i napędziła
wszystkim strachu... o niedzwiedziu, który podszedł do tylnych drzwi i wystraszył kucharza... o tym, jak
podczas zbierania jagód towarzystwo zgubiło się w trzydziestoakrowym lesie.
* Idziesz dobrym tropem, Maggie, myśl dalej. Przeprowadzam się na zimę do Indian Village i zamierzam
tam zacząd pisanie, ale najpierw muszę w głowie ułożyd sobie całą książkę.
Dopił herbatę i wstał z miejsca.
* Zaczekaj chwilę! Usiądz! *powiedziała. Usiadł.
* Co myślisz o tym nagłym małżeostwie Violet, Qwill?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]