[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kręci się w czarownym kole -@ To na ludu głód, niedolę.
Perfum zaduch, dech kobiecy,@ Na rzecz więzień i fortecy.
Na tych biednych duszę całą@ Dobroczynne tańczy ciało.
Ocz - gwiazdy, lica - róże,@ W polkach ogień, szał w mazurze.
Stop! Kolacja. Szereg wódek@ Pijesz na ten biedny ludek.
Azy znad społeczeństwem chorem@ Lejąc, bułkę jesz z kawiorem.
Zupa. Polski barszcz podali,@ Jesz go: jesz na rzecz szpitali.
Pasztet jesz na rzecz podrzutków,@ Mózg - dla szkół; drób - dla ogródków.
(...)
Dobrze czyniąc biednej dziatwie,@ Pierś ogryzasz kuropatwie.
(...)
Potem lody, jesz te lody,@ By uśmierzyć biednych głody.
(...)
Serów bukiet jesz na finisz,@ wiczysz smak i dobrze czynisz.
Smakowite pić likwory@ Dobrze jest na ludek chory.
A rzemieślnicy i robotnicy hulali na tak zwanych "balach
przyjacielskich", urządzanych przeważnie na peryferiach miasta. Owe bale
przyjacielskie były to zabawy dochodowe, które organizowali knajpiarze i
właściciele bawarii, czyli piwiarni, gdzie podawano piwo bawarskie,
żartobliwie zwane gambrynusem.
"Kurier Warszawski" (nr 22) z 1874roku takie oto zamieścił ogłoszenie:
"Bal przyjacielski". W dniu 31 (stycznia) tj. w sobotę, w ogrodzie Pod
Nadzieją na Pradze, orkiestra doborowa grać będzie. Wejście kop. 30 i 5 na
ubogich. Początek o godzinie ósmej. Reyman".
Na samym progu dwudziestego stulecia, w roku 1901, "Kurier Warszawski"
(nr 35) relacjonował: "W sali i na scenie Teatru Wielkiego, w salach
redutowych, na foyer, i na korytarzach było tłoczno tak, że chwilami ruch
stawał się niemożliwym. Kasa sprzedała 3208biletów wejścia".
Bale maskowe, kostiumowe, przetrwały do dziś. Stały się rzeczywiście
publiczne. A że nikt nie nazywa ich redutami... Może zresztą na fali mody
retro wróci też i wyraz "reduta". W słowniku języka polskiego jeszcze nie
postanowiono przy nim krzyżyka, żyje.
-------------------------
Zapusty, mięsopusty...
Zapusty to staropolska nazwa karnawału, trwającego jak wiemy, od Bożego
Narodzenia do Wielkiego Postu. W dawnej Polsce był to okres polowań na
grubego zwierza (i na mizeraka z zającem włącznie też), okres wesel, balów,
hucznych zabaw, maskarad, kuligów, obżarstwa, pijaństwa i innych grzechów
ludzkich, określanych ogólnym mianem swawoli.
Owe zapustne rozrywki były tak wielkie, że co wstrzemięzliwsi kaznodzieje
nazywali je nie zapustami, lecz - apage satanas! - "rozpustami". A jeden z
ambasadorów sułtana tureckiego Solimana Ii Wspaniałego (1520-1566),
powróciwszy do Stambułu, opowiedział swemu władcy, że "w pewnej porze roku
chrześcijanie dostają warjacji i dopiero jakiś proch sypany im w kościele
na głowy leczy takową".
Najbardziej hulaszczo obchodzono ostatnie trzy dni karnawału, mięsopusty.
"Mięsopust" to "mięsa opust", opuszczenie mięsa na czas nadciągającego
postu. Dni te nazywają się do dziś ostatkami, a kiedyś mówiono na nie także
"kuse dni" albo "dni szalone".
Ksiądz Jakub Wujek (1541-1597), teolog, filozof, znany głównie z tego,
że przełożył Biblię na język polski piękną, renesansową polszczyzną,
wybrzydzał nad hulakami: "Post, odrzucają, ale mięsopusty od czarta
wymyślone bardzo pilnie zachowują". A Grzegoż z %7łarnowca (ok. 1528-1601),
pisarz i kaznodzieja kalwiński, choć spierał się z ks. Wujkiem, jezuitą, w
wielu sprawach, tu zgadzał się z nim całkowicie, twierdząc, iż "większy
zysk czynimy diabłu trzy dni rozpustnie mięsopustując, aniżeli Bogu
czterdzieści dni nieochotnie poszcząc". Mikołajowi Rejowi szczególnie grały
na nerwach zabawy maskaradowe. "W niedzielę mięsopustną - drwił złośliwie -
kto zasie nie oszaleje, (...) twarzy nie odmieni, maszkar, ubiorów, ku
diabłu podobnych sobie nie wymyśli, już jakoby nie uczynił krześcijańskiej
powinności dosyć".
Skąd się wziął karnawał?
W starożytnej Grecji wczesną wiosną, w dniach jedenastym, dwunastym i
trzynastym miesiąca Anthesterion ("kwietnia", od Anthos - kwiat) obchodzono
uroczystość zwaną Anthesteria, trzydniowe święto rozwijających się drzew,
kwiecia, przebudzonej do nowego życia natury. Owo ukazanie się bujnej
wiosny pojmowali Grecy jako epifanię, czyli pojawienie się na ziemi
Dionizosa, boga ekstazy wyzwalającej w przyrodzie i w ludziach wszelkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]