[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Connorze, jesteś tam?
- Tak, Jake. Dziś jeszcze biorę Driftera, wsiadamy do samolotu i
lecimy na spotkanie z wami.
196
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA SZESNASTY
Connor siedział pośród swoich sióstr i braci w ciepłym słońcu
Brunhii i słuchał, jak przekrzykują się, by mu o sobie opowiedzieć.
Pomyślał, że ma podobne poczucie bezpieczeństwa i bliskości z
innymi jak w Leśnej Przystani. Tylko o wiele bardziej intensywne.
Nadal był oszołomiony, nie potrafił zrozumieć do końca tej nowej
sytuacji. Dlatego tylko siedział i uśmiechając się, słuchał.
- Hej, co tam, przysnąłeś? - spytał Marcus.
- Nie - ocknął się Connor. - Po prostu ciężko mi tak nagle
przyzwyczaić się, że mam rodzinę.
- Wiem doskonale, co czujesz - odparła Faith. - Z nami było
podobnie, tylko mieliśmy więcej czasu na przyzwyczajenie się do
tego.
- Więc pewnie i mnie się uda - odparł Connor, po czym zwrócił
się do Gretchen: - Powiedz, jak się czujesz?
- Ja doskonale, ale mamy dla ciebie kolejną niespodziankę. W
naszym gronie są jeszcze dwie panie, które spodziewają się dziecka.
Twoja siostra Faith i twoja bratowa Samantha, żona Marcusa. Connor
z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Prawdziwy wysyp dzieci. Ale powiedzcie, nie bałyście się?
- Czego? - spytały wszystkie trzy jednocześnie.
- No... - bąkał zbity z tropu Connor. - No bo my jesteśmy inni...
197
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Owszem, jesteście inni - włączył się do rozmowy mąż Faith,
Luke - pod tym względem, że macie niezrównane talenty, których inni
mogą wam tylko pozazdrościć.
Connor przeczesał nerwowo włosy, zaskoczony tym, co
usłyszał. W rozpaczy zwrócił się do Jake'a, którego znał najdłużej.
- Stary, pomóż mi. Wygląda na to, że nikt nie rozumie, o co mi
chodzi.
- A o co ci chodzi? - spytał Jake rozbawionym głosem.
- Mówicie wszyscy tak, jakbyście nie wiedzieli o zmianach
genetycznych w naszych organizmach!
- Ależ doskonale o tym wiemy - odpowiedziała za wszystkich
Gretchen. - I bardzo się z tego cieszymy!
- No dobrze - bronił się coraz słabiej Connor. - My jakoś
radzimy sobie z naszą odmiennością, ale posiadanie dzieci jest
ryzykiem.
- Wszystko w życiu, drogi braciszku, jest ryzykiem -
oświadczyła poważnie Faith. - Dlatego nie pozostaje nam nic innego,
jak je podejmować.
- Do licha, staruszku! - zawołał Marcus. - Jesteś geniuszem. yle
ci z tym? Chciałbyś się pozbyć swoich zdolności?
- No, chyba nie - wyjąkał Connor.
- A widzisz! - zawołała Gretchen. - A co do mojego dziecka,
Connorze, to będę je kochała obojętnie jakie będzie.
- A jeśli będzie inne? - upierał się Connor.
198
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To wtedy ono, tak jak wszystkie pozostałe dzieci w naszej
rodzinie - mówiła wesoło Faith - będą miały armię kochających ciotek
i wujków, które je przekonają, że to fajnie być trochę innym.
- Uważacie więc - spytał Connor - że ktoś taki jak my ma prawo
z kimś się wiązać, nie mając pojęcia, jaki będzie rezultat tego
związku?
- Jak najbardziej - odparła Gretchen poważnie. - Przykładem są
nasi partnerzy. A ty zadaj sobie inne pytanie. Czy mamy prawo
niszczyć cudowną miłość tylko z powodu braku pewności, że nasz
partner lub partnerka wytrwa przy nas? Czy, na przykład, Alyssa
byłaby do tego zdolna?
- Co?! Jak to, skąd wiesz o Alyssie? - pytał zdumiony Connor.
Odpowiedział mu chóralny wybuch śmiechu.
- Myślisz, braciszku - powiedział Marcus - że siedzieliśmy tutaj
z założonymi rękami i czekaliśmy, aż łaskawie do nas przyjedziesz?
Mamy swoje sposoby, żeby się dowiadywać różnych rzeczy o różnych
ludziach. Wiemy więc także o Alyssie, a nasza rada rodziny uważa, że
ta kobieta to skarb.
- Więc znacie też odpowiedz - mruknął Connor - czy Alyssa by
przy mnie wytrwała. Ale nie wiem, czy mam prawo prosić ją o rękę
po tym, jak ją wyrzuciłem z domu...
- Pamiętaj, braciszku - tłumaczył Marcus - że zakochanym
odbija szajba. Nie jesteś pierwszy. Po prostu jedz do niej i błagaj o
przebaczenie. A jeśli się nie zgodzi, to my wszyscy padniemy przed
nią na kolana i poprosimy w twoim imieniu.
199
Anula
ous
l
a
and
c
s
Connor uśmiechnął się ze wzruszeniem.
- Dziękuję, ale to muszę załatwić sam.
- Więc do dzieła - podsumowała Gretchen. -Powiedz jej, co do
niej czujesz.
Connor podziękował wszystkim skinieniem głowy, lecz nie było
mu lekko. Czy jest jakakolwiek szansa, by Alyssa mogła do niego
wrócić?
Alyssa siedziała nad raportem podsumowującym jej pracę w
Przystani, lecz nie posunęła się ani o krok do przodu. Jej myśli ani na
chwilę nie opuszczał Connor.
- Idiotko - łajała się w duchu. - Zapomnij o nim.
Ale wiedziała, że to niełatwe, ponieważ doświadczała w
stosunku do niego uczuć, jakich nigdy wcześniej nie zaznała. Dlatego
nie mogła go zapomnieć. Mogła i musiała żyć dalej, ale nie mogła się
zmusić, by przestać o nim myśleć.
Pukanie do drzwi wyrwało ją z letargu. Zastanawiała się ze
złością, kogo tu przyniosło.
- Kto tam? - zapytała.
Gdy jednak spojrzała przez judasza, serce omal nie wyskoczyło
jej z piersi. Szarpnęła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież.
W progu stał jej ukochany mężczyzna.
- Co się stało, Connorze? - zapytała, starając się, by głos jej się
nie załamał.
- Chciałbym porozmawiać, Alysso, jeśli mogę.
- Oczywiście, wejdz.
200
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Czuję, że jesteś zdenerwowana - rzekł cicho Connor.
- Chyba się nie dziwisz. Nie sądziłam, że jeszcze cię zobaczę.
Nie jestem w dobrej formie, więc chyba mnie rozumiesz.
- Tak - odparł ze smutkiem.
W jego głosie było tyle pokory, że Alyssie aż ścisnęło się serce.
- Przemyślałem wszystko, i dlatego tu jestem. Najpierw
chciałbym cię prosić o wybaczenie. Bardzo cię zraniłem, ale wierz mi, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl